środa, 13 lutego 2013

Rozdział 1

Z góry uprzedzam, że ten rozdział jest beznadziejny i gorszy niż prolog. 
Pisałam go wcześniej, a teraz nie chce mi się zmieniać. Następne będą lepsze.
__________________________________________________

Poniedziałek rano. Budzik dzwoni już pięć minut. W końcu go wyłączyłam. Ubrałam się i zeszłam zrobić sobie śniadanie. Spojrzałam na zegarek. Lekcje zaczynają się za 30 minut. Szybko wzięłam torbę, ubrałam buty, ściągnęłam kurtkę z wieszaka i wybiegłam z domu. Do szkoły miałam 15 minut piechotą.
Przy szafce jak zwykle złapała mnie Kate. Po kilku nowych ploteczkach zadzwonił dzwonek. Pierwsza była matma. Cholera, kartkówka. Pięknie się dzień zaczyna. Napisałam najlepiej jak mogłam, ale i tak podczas tej lekcji byłam nieobecna. W pewnym momencie zadzwonił mi telefon. Super, no bo kto by zapomniał go wyciszyć przed lekcją? Oczywiście, ja. Szybko go wyciszyłam i zobaczyłam sms’a od Kate. Spojrzałam się na nią ze wściekłą miną. Ta patrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem.
Ten koleś co siedzi pod oknem ciągle się na ciebie gapi’- Spojrzałam na niego, żeby zobaczyć czy to prawda.
 ‘Masz urojenia’
Po biologii i fizyce spotkałyśmy się w stołówce.
- Po prostu trafiłaś w zły moment. Tylko wtedy się na ciebie nie patrzył – Kate nie mogła ominąć tego tematu.
- Ej, nie znajduj mi chłopaka na siłę. Jestem pewna, że masz urojenia – Parę tygodni temu zerwałam z chłopakiem, a Kate szuka dla mnie teraz zastępstwa.
- Ale jednak masz nadzieję, co?
- Nie będę nic robić na siłę, a to że się na mnie niby patrzył nic nie znaczy – Do stolika doszła jeszcze Isabelle z Lexi.
- O czym gadacie?
- Amy ma szanse u tego blondyna, ale nie chce spróbować – Kate jak zwykle nie owijała w bawełnę.
Teraz wszystkie oczy były skierowane na mnie.
- No słucham. Powiedzcie mi jak to tracę życiową szanse na chłopaka, który tylko raz się na mnie spojrzał.
Wstałam od stołu i wkurzona szłam w stronę wyjścia ze stołówki. Nagle, nie wiadomo skąd, wyrósł przede mną ‘chłopak z którym powinnam chodzić’. Wpadł na mnie, a ja przez to oblałam się sokiem, który niosłam w ręce.
- O boże, przepraszam – Sięgał już po chusteczki, żeby zetrzeć plamę z mojej bluzki.
- Trzymaj się ode mnie z daleka i nawet się na mnie nie patrz – Krzyknęłam w jego stronę i zostawiłam go oszołomionego w stołówce, w której byliśmy przez chwilę w centrum uwagi.
- Ale co jak ci zrobiłem? – Usłyszałam, zanim zatrzasnęłam drzwi łazienki, która znajdowała się tuż obok jadalni. Spojrzałam się na swoje odbicie. Włosy rozczochrane, twarz lekko zaczerwieniona. Bluzka miała wielką plamę. Współczuję ludziom, którzy mnie w takim stanie widzieli.

Do końca dzisiejszych lekcji do nikogo się nie odzywałam. Miałam dość ludzi. Po ostatnim dzwonku wyleciałam z budynku jak oparzona. Nie chciałam nikogo spotkać.
- Hej, masz chwilę? – Kurde, nie udało się.
- Sorry, ale dla ciebie nie – Blondyn złapał mnie za rękę. Wyszarpałam się i zbiegłam po schodach z dziedzińca szkoły. 
W drodze do domu ciągle ktoś do mnie dzwonił. W końcu się zirytowałam i wyłączyłam telefon.

***

Siedziałam w domu przed telewizorem, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Kate. Odsunęłam się od drzwi i wróciłam do pokoju. Zadzwoniła jeszcze raz i jeszcze raz. W końcu poddałam się i otworzyłam drzwi.
- Rozumiem, wkurzyłaś się ale to nie powód żeby nas olewać.
- Jeśli przyszłaś tu, żeby prawić mi kazania, to już możesz wyjść.
- Nie. Stwierdziłam, że po rozstaniu  z Lukiem powinnam cię pocieszać, a nie dołować, więc jestem.
- Powiedziałabym, że lepiej późno niż wcale, ale jednak się spóźniłaś. Mam go gdzieś. Nie widziałam go od tego czasu.
- A co jeśli byś go widziała? Na pewno nie byłoby tak łatwo jak teraz.
- Ale nie widziałam. I kto powiedział, że jest łatwo?
- Przepraszam. Ale mogę zostać? – Nie czekając na moją zgodę usiadła na kanapie i włączyła ‘Plotkarę’.
- Skoro musisz – Niesłyszalnie mruknęłam pod nosem.
Muszę stwierdzić, że ten dzień nie był taki zły. Nie rozmawiałyśmy o chłopakach, a cały czas spędziłyśmy na robieniu różnych głupich rzeczy. Gdy Kate wyszła, co było około 22, zorientowałam się, że nie tknęłam nic z lekcji. Byłam jednak tak zmęczona, że prawie od razu poszłam spać. Prawie znaczy, że wcześniej sprawdziłam co ciekawego na fejsie i na tweeterze. Przed zaśnięciem jeszcze przeczytałam książkę i przed północą zapadłam w sen. 



3 komentarze: