Leżę w jakimś
łóżku. Nie mam pojęcia gdzie jestem. Słyszę tylko pikanie jakiś maszyn. Czuje
jak ktoś trzyma mnie za rękę. Chcę usiąść ale czuje przeszywający ból w piersi.
Powoli otwieram oczy. Na początku nie kontaktuję. Mam przed sobą rozmazany
obraz. Dopiero po chwili pojawiają sie kontury. Widzę sale, w której prawie nic
nie ma. Na przeciwko mojego łóżka są drzwi i okno. Powoli przenoszę wzrok na
lewa stronę. Widzę chłopaka siedzącego na krześle. Ma zamknięte oczy wiec
pewnie śpi. Ma lekko roztrzepane blond włosy. Dopiero teraz zwracam uwagę na to,
że to on trzyma mnie za rękę. Lekko ja ściskam na co on sie budzi. Patrzę
prosto w niebieskie oczy chłopaka. Rozpoznaję je. Należą do najcudowniejszego
chłopaka na świecie. Do Nialla. On lekko sie uśmiecha ale w jego oczach widzę
troskę wymieszana z poczuciem winy.
- Hej -
niepewnie sie odzywa - Powtórka sprzed 11 lat? - Stara sie uśmiechnąć ale
wychodzi z tego grymas.
- Sadzę ze nie. Tym razem cos pamiętam. Nie wiem tylko jak sie tu znalazłam. Co sie stało? - Byłam rozkojarzona. Cieszę się, że tym razem nadal pamiętam jego.
- Sadzę ze nie. Tym razem cos pamiętam. Nie wiem tylko jak sie tu znalazłam. Co sie stało? - Byłam rozkojarzona. Cieszę się, że tym razem nadal pamiętam jego.
- No wiec
chciałem cię zabrać na randkę ale wylądowaliśmy tutaj.
- Ale czemu?
- Przez moja
głupotę. Zatrzymałem sie na środku drogi i wjechał w nas samochód - Chciałam
sie roześmiać ale przypomniał mi o sobie ból w klatce piersiowej.
- Ejej, nie
śmiej się. Nie powinnaś w tym stanie. Boże, jakim jestem idiota, ze przeze mnie
tu wylądowałaś - Niall schował swoją głowę miedzy rękami w geście załamania. Przerażało
mnie jego poczucie winy. Przecież nic sie nie stało. Nadal żyję, a to chyba
najważniejsze.
- Hej, ja sie
dobrze czuje. Ale tobie nic sie nie stało? - Chłopak się roześmiał, a ja zupełnie
nie mam pojęcia o co chodzi.
- Leżysz tutaj
ze złamaną ręką i pytasz sie mnie czy nic mi nie jest? - Chciałam właśnie
cos odpowiedzieć ale do sali wbiegły pielęgniarki. Zaczęły sprawdzać mój stan
zdrowia, pytały mnie co pamiętam. Kilkanaście
minut później, po ich wyjściu byłam zmęczona. Niall wreszcie mógł do mnie
podejść, bo na chwile był odsunięty do ściany. Usiadł na brzegu mojego łóżka
starając się nie zajmować zbyt dużo miejsca. Ujął moją dłoń w swoje i zaczął
kciukiem zataczać na niej kółka.
- Gdzie
chciałeś mnie zabrać? Wtedy, w dzień wypadku? – Przerwałam ciszę, która nie
była krępująca. Niall uśmiechnął się pod nosem skrępowany.
- Chciałem cię
zabrać do tego domku za miastem. Nie przygotowałem nic specjalnego. Po prostu
chciałem posiedzieć, porozmawiać. Może obejrzeć jakiś film. Chciałem, żebyśmy
powspominali te wszystkie czasy sprzed .. – Wziął głęboki oddech – Od kiedy
odszedłem – Powiedział z bólem w głosie – Chciałem, żebyś mogła jeszcze raz być
ze mną w tym naszym miejscu, bo.. – Tu zrobił koleją przerwę – Bo chcę żebyś
pojechała ze mną do Londynu. Na stałe. Znaczy może nie.. – Chłopak się zakręcił
– Jeśli chcesz, to zostań do następnych wakacji. Wiem, że zrobiłaś rok przerwy
od nauki. Ale nie musisz iść na studia. Znaczy, jeśli chcesz to idź. Oczywiście
możemy cię jakoś wkręcić do naszej ekipy. Ale po prostu potrzebuję ciebie.
Teraz, zawsze, na zawsze. Przy mnie. Dziwnie się czuję jak ciebie nie ma. Muszę
mieć ciebie obok mnie. Wiem, że mówię jak egoista ale umieram, kiedy nie wiem
co się z tobą dzieje. Jestem zazdrosny o każdą osobę, z którą rozmawiasz, a to
nie mogę być ja, bo mnie nie ma. Przez ten cały rok umierałem. Po trochu
rozpadałem się na kawałeczki. I było, jest, na to tylko jedno lekarstwo. Ty.
Zawsze to byłaś ty – Niall zagryzł wargę powstrzymując łzy – Powinienem ci to
powiedzieć dawno temu, ale prawdopodobnie wtedy nie doceniłem tego co miałem.
Dopiero jak cię straciłem zdałem sobie sprawę ile dla mnie znaczysz – Jego łza
spłynęła na nasze splecione dłonie. Wyciągnęłam moją zdrową rękę i delikatnie
musnęłam jego policzek. Chłopak położył swoją dłoń na mojej. Patrząc się w moje
oczy nachylił się i mnie pocałował. Najlepszy pocałunek w życiu? Chyba tak.
Podobało mi się, że Niall całował mnie tak delikatnie, jakby się bał, że za
chwilę się rozpadnę. Gdy się od siebie oderwaliśmy Niall miał załzawione oczy,
podobnie jak ja.
Otworzyły się
drzwi do pokoju. Ja i Niall obróciliśmy się w ich stronę w tym samym czasie.
Zauważyłam Kate wchodzącą do pomieszczenia. Na widok mnie przebudzonej od razu
przybyło jej energii i podbiegła do mnie mocno mnie ściskając. Jęknęłam.
- Ojejku,
przepraszam. Ale musiałam cię wyprzytulać. Nie tak miałaś mi wynagrodzić tamten
dzień – Roześmiała się, ale w jej oczach widziałam troskę.
- Sądzę, że
Amy ma coś czym może ci to wynagrodzić – Nie miałam pojęcia o czym chłopak
mówi, więc spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. On tylko się do mnie uśmiechnął
– Co powiesz na powrót do Londynu? – Nie spodziewałam się tego po nim, bo nawet
ja się jeszcze nie zgodziłam.
- Jeszcze się
pytasz?! – Kate miała minę, taką, że jakby mogła to już dawno, by biegła się
pakować – To ja lecę do domu się spakować! – Mówiłam – A kiedy wylatujemy? –
Zatrzymała się przy wyjściu.
- Chyba
powinniśmy poczekać, aż Amy wypiszą ze szpitala i potem pojedziemy – Jak na
zawołanie do pokoju wszedł lekarz. Sprawdził opatrunki i stwierdził, że za
tydzień będę mogła wrócić do domu. Jednak zaznaczył, że powinnam wtedy leżeć i
się nie przemęczać przez kolejne 14 dni od wyjścia ze szpitala. Potem powinnam
pójść na kontrolę.
____________________________________
Rozdział taki nijaki, no ale jest.
Założyłam bloga, którego będę pisać po zakończeniu tego.
Zapraszam do czytania i komentowania, mam nadzieję, że ktoś to będzie czytał ;d